
Podróż (41) – Szachy (11/3)
I tak został pokonany. Kiedy wrócił do domu, a miał po południu jeszcze posiedzenie senatu uczelni, Helena rzuciła mu się na szyję. – Kochany! Powiedz, że się cieszysz. No, powiedz!
– Będę się cieszył, jeśli te dwie pracownie jutro ruszą.
– Ruszą. Wszystko jest przygotowane perfekcyjnie – podkreśliła ostatnie słowo.
Robert przyjrzał się swojej żonie z uwagą. – Dlaczego to wszystko w konspiracji? Chyba powinienem wiedzieć, że do nas wracasz.
– Nie – oświadczyła radośnie Helena. – I zaraz ci to wyjaśnię.
Wyjaśniła. Przyjęty przez Helenę sposób wyjaśniania był taki, że zaakceptowałby nawet potrzebę obecności słonia na balkonie, martwiłby się jedynie czy słoniowi nie będzie zimno, jeśli spadnie śnieg. Czuł się kochany jak chyba nigdy dotąd i jedyną jego troską było, czy on sam będzie w stanie to wszystko, co od niej dostawał, oddać jej w swojej miłości. Pracownie ruszyły tak perfekcyjnie, że kiedy w jednym czasie rozpoczęła się w nich praca, w instytucie padły bezpieczniki. Kto zawiódł? Konserwatorzy, oświadczyła Helena, bo nie wzięli pod uwagę zwiększonej mocy. Kto kierował tą częścią projektu? Ja, odpowiedział z powagą profesor. Ale cóż byłby wart świat bez niedoskonałości, co byśmy wówczas naprawiali? No to poprawiali. Znowu jak niegdyś – coraz bardziej bawiąc się, ciesząc się pracą. Na ścianie przy drzwiach do gabinetu Roberta przed zaliczeniami pojawiła się pozioma kreska – tak trochę bliżej podłogi. Skąd się wzięła – nikt nie wiedział, ale następnego dnia cały instytut zaśmiewał się przekazując z pracowni do pracowni wiadomość, że tę kreskę narysowała Helena, a każdej studentce, która przyjdzie w kiecce kończącej się powyżej kreski, grozi rozszarpanie. Na nic się zdały ogniste – jak jej policzki w tamtych chwilach – tłumaczenia Heleny, że to nie ona. Instytut wiedział swoje, tym bardziej, że Robert zakazał zmazania kreski, a i studentki jakby się wystraszyły. Robert w tym roku stawiał świetne stopnie. Read more „Podróż (41) – Szachy (11/3)”