Salon Literacki – grudzień 2016 (archiwum)
Ten esej – dwa lata już liczący – przypomniał arcyuprzejmy w takich poczynaniach facebook, a ja skwapliwie skorzystałem. Bo mimo pewnej doraźności (wszak fundamentem jego jest konkretne zdarzenie polityczne) zawiera on pewne istotne treści ogólne, których materia rozpiera się się coraz bezczelniej w kulturze europejskiej i północnoamerykańskiej odbierając nam historię – bezceremonialnie przerabiając ją na poprawny politycznie budyń… poprawny być może, tylko kompletnie fałszywy, nie tylko niejadalny, ale wręcz trujący. Nie istnieje taka metafora historii – historia nie jest sztuką odzieży którą można do prania oddać. Proszek używany do tego prania zawiera zresztą kolejne i lepsze jeszcze fałszerstwa, bo przecież nikt poprawny politycznie nie przypomni teraz, że na początku wojny secesyjnej 1861 – 1865, północna Unia zniosła niewolnictwo – owszem, ale na terenach Konfederacji, u siebie pozostawiła je, a jakże! Końcowe fragmenty eseju traktujące o dostępności dzieł Williama Faulknera wówczas były absolutnie prawdziwe – aż przecierałem oczy ze zdumienia. Jak jest dzisiaj? Kto chętny, niech sprawdzi.
http://salonliteracki.pl/new/ukryte-znaczenia/772-donald-trump-implikacje